Nagłe przebudzenie
"Tak naprawdę zjawisko to ma wiele nazw: 'ostatnia prosta', 'bitwa o średnią', 'projekt ratunkowy', a wśród nauczycieli najczęściej funkcjonuje jako 'wielkie przebudzenie krętaczy'.
Przez wiele miesięcy uczniowie poruszają się po lekcjach z energią porównywalną do ciał w stanie bezwładności – powoli, ospale, z ograniczonym kontaktem. Wysiłek intelektualny nie jest priorytetem, obecność bywa opcjonalna, a prace domowe z fizyki czasem znikają w czarnej dziurze niepamięci.
Aż tu nagle, na przełomie maja i czerwca, dzieje się cud: pojawiają się wiadomości, e-maile, nagła aktywacja. 'Proszę pani, nie miałem kiedy, ale teraz naprawdę mi zależy…', 'Czy mogę poprawić sprawdzian z października?', 'Zrobiłem prezentację o dźwigniach – może być na ocenę?'.
Nie chodzi mi o złośliwość. Chcę tylko jasno powiedzieć: doceniam każdy wysiłek. Naprawdę. Ale nauka to nie sprint na ostatniej prostej, ale długi maraton.
Fizyka nie jest po to, by przetestować pamięć, ale by nauczyć rozumieć świat: ruch, energię, zjawiska przyrody. I tego nie da się nauczyć z TikToka ani w trzy dni. To wymaga czasu, skupienia, powtarzalności. I systematyczności – tak nielubianej, tak niedocenianej, a przecież kluczowej.
Wiem, iż żyjemy w świecie, w którym wszystko da się załatwić, przełożyć lub dodać punkty za chęci. Ale nauka to jedna z niewielu przestrzeni, gdzie konsekwencja naprawdę ma znaczenie. I choć zdaję sobie sprawę, iż młody człowiek czasem potrzebuje drugiej szansy, to czasem musi też usłyszeć, iż nie wszystko da się naprawić w ostatnich tygodniach roku szkolnego.
Chciałabym też jasno zaznaczyć: nie jestem przeciwko poprawkom. Daję szanse, rozmawiam, wspieram. Ale jestem też odpowiedzialna – nie tylko za wystawione oceny, ale za to, czy one coś znaczą.
A ocena wystawiona 'na litość', to nie tylko zafałszowanie obrazu, ale też krzywda wobec tych, którzy przez cały rok pracowali w ciszy, bez spektakularnych gestów. Uczniowie kręcą, chwytają się przeróżnych sposobów i myślą, iż jestem głucha, ślepa i naiwna. Ja doskonale wiem, kto zasłużył na piątkę, a dla kogo trója to choćby za dużo".