Na jednej z anonimowych grup dla mam wywiązała się bardzo interesująca dyskusja. Chodzi o lekcję religii w przedszkolach i szkołach, a przede wszystkim treści, które kierowane są do dzieci. Jak się okazuje, te nie zawsze są odpowiednio dostosowane do wieku i percepcji najmłodszych. Przykład? "Ostatnio siostra na religii powiedziała mojemu dziecku, iż jego piesek nigdzie nie trafił po śmierci, bo nie ma duszy" - napisała w poście oburzona matka.
REKLAMA
Zobacz wideo Obraza uczuć religijnych ścigana z urzędu, ale ściga się tylko za obrażanie katolicyzmu
Lekcja religii i "prawdy życiowe"
Religia w szkołach to kwestia, która wciąż budzi spore zainteresowanie. Głównym powodem są liczne kontrowersje związane z naukami Kościoła i nietypowymi kwestiami poruszanymi na katechezach. Rządzą się one swoimi prawami. Dzieci poznają i uczą się podstawowych modlitw i związanych z nimi gestów. Zapoznają się z historiami i postaciami znanymi z Biblii. Czasem jednak te treści są zbyt "dosłowne". Tak, jak w historii opisanej przez jedną z matek. Jak dowiadujemy się z wpisu, jej dziecko straciło ukochanego pupila (zwierzę odeszło), a od siostry zakonnej dowiedziało się, iż piesek nie trafi do nieba, bo przecież nie ma duszy.
"Czy wasze dzieci też dowiadują się czasem 'prawd życiowych' poza domem? Ostatnio siostra na religii powiedziała mojemu dziecku, iż jego piesek nigdzie nie trafił po śmierci, bo nie ma duszy" - napisała w anonimowym poście. "Napiszcie, czy miałyście takie przypadki, kiedy inni 'życzliwi dorośli' postanowili 'uświadomić wasze dziecko' i jak radziłyście sobie z takimi sytuacjami?" - dodała. Oczywiście na reakcję internautów nie trzeba było długo czekać. Wielu z nich przyznało, iż jest oburzonych zachowaniem katechetki, a drudzy zwracają uwagę na fakt, iż przecież "owszem zwierzęta nie mają duszy, ale Bóg je stworzył i potem trafiają do nieba".
"Zakonnica powiedziała mojemu dziecku, iż ma czarne serce"
Post mamy o zachowaniu katechetki wywołał prawdziwą burzę w sieci i stał się przyczyną żywej dyskusji wśród internautów. Wielu komentujących przytoczyło swoje historie o tym, jak dorośli (i często nauczyciele), przekazują dzieciom niektóre "prawdy życiowe".
"Zakonnica powiedziała mojemu dziecku, iż ma czarne serce, bo wszyscy ludzie są grzesznikami…" - napisała jedna z kobiet. "Mojemu dziecku nauczycielka w I klasie oznajmiła, iż prezenty na gwiazdkę kupują rodzice. Całe szczęście, iż córka mi to powiedziała głośno, przy kasie w sklepie. Większość ludzi zweryfikowała tę błędną informację i głośno stwierdziliśmy, iż nauczycielka musi być bardzo niegrzeczna, skoro Mikołaj do niej nie przychodzi" - dodała kolejna z mam.
A Ty co sądzisz o takim zachowaniu katechetki? Może chcesz podzielić się swoją historią? Czekam na wiadomości: anita.skotarczak@grupagazeta.pl.

4 godzin temu














