Dziecięce przechwałki
"Po Komunii, do której przystąpiły dzieci z klasy mojego syna, rozpętała się prawdziwa burza. Dzieci nie przestawały się przechwalać. Jak najęte opowiadały, co dostały od najbliższych, a prezenty były naprawdę fajne: rowery, telefony, drogie zegarki, pieniądze. Uczniowie cały czas mówili o tym głośno, jakby to było najważniejsze wydarzenie roku. Mój syn nie miał nic do powiedzenia, bo po prostu nie przystąpił do Komunii, a tym samym nie dostał żadnych wielkich prezentów. Na 'pocieszenie' zabraliśmy go tego dnia na lody, ale to przecież żadna atrakcja.
Kilka dni temu wrócił do domu zapłakany i zrozpaczony. Czuł się wykluczony, gorszy, jakby był jakiś niewidzialny dla kolegów i koleżanek. Kiedy zaczął mi opowiadać, co w tej szkole się dzieje, wściekłam się. No bo jak tak można?
Bardzo mnie zabolało, iż to dzieci potrafią być takie okrutne, świadomie lub nie, nieważne. Ale ci trzecioklasiści, z powodu braku prezentów niemalże wykluczyli mojego syna z grupy. Co się dzieje z tym pokoleniem? W jakim my świecie żyjemy? W świecie, w którym liczą się tylko pieniądze?
Przecież ci wszyscy rodzice powinni uczyć dzieciaki już od najmłodszych lat szacunku i empatii. Zamiast jakiegoś zrozumienia, wsparcia, ci uczniowie aż kipią od przechwalstwa i wywyższania się. Odnoszę wrażenie, iż 'te maluchy' stają się strażnikami przynależności, mierzonej prezentami i uroczystościami.
Ta sytuacja uświadomiła mi, jak łatwo dziecko może poczuć się samotne i odrzucone, gdy kultura materializmu miesza się z tradycją. I jak bardzo potrzebujemy zmiany podejścia, żeby dzieci nie oceniały się przez pryzmat tego, co mają, ale kim są".