Mama trzecioklasisty: "Szkoła zabija dziecięcą radość". Ołówek z gumką smutnym dowodem

7 godzin temu
"Mój syn siedział nad zadaniem z matematyki i płakał, bo nie rozumiał, jak się dzieli. A ja patrzyłam na niego bezradnie i serce mi pękało. Szkoła zabija dziecięcą euforia – mówię to z bólem jako mama trzecioklasisty, który aż pogryzł gumkę od ołówka ze stresu" – napisała do nas Ola.


"Muszę to umieć, bo inni już potrafią"


"Mój syn, trzecioklasista, siedział ostatnio nad zadaniem z matematyki i dosłownie płakał. Trzymał w ręce ołówek, którego gumka była pogryziona aż do drewna. Z nerwów, z frustracji, ze strachu. Patrzyłam na niego i miałam łzy w oczach, bo widziałam, jak bardzo się stara, a mimo to nie rozumie. W kółko powtarzał: 'Wszyscy już potrafią

dzielić, tylko ja nie umiem'. A przecież to jeszcze dziecko. Ma prawo czegoś nie wiedzieć, nie rozumieć, uczyć się we własnym tempie...

Mam wrażenie, iż szkoła coraz częściej zapomina, iż dzieci to nie maszyny do wkuwania. One czują, przeżywają, stresują się. Codziennie widzę, ile kosztuje mojego syna ta cała nauka. W pierwszej i drugiej klasie Olek z euforią szedł do szkoły i cieszył się na myśl, iż zobaczy kolegów. A teraz? Rano boli go brzuch, mówi, iż nie chce iść, bo znowu będzie klasówka albo odpytywanie. Coraz częściej boi się popełnić błąd, bo od razu słyszy, iż 'tak się nie robi', 'to źle', 'czemu jeszcze tego nie umiesz?'.

Małe dziecko, duży stres...

Wiem, iż nauczyciele mają dużo na głowie, iż program trzeba zrealizować. Ale to, co widzę u mojego dziecka, jest dla mnie sygnałem, iż coś tu nie działa. Trzecioklasista nie powinien czuć się gorszy tylko dlatego, iż nie zrozumiał jeszcze dzielenia. Nie powinien bać się lekcji. A tymczasem moje dziecko, zamiast cieszyć się dzieciństwem, stresuje się zadaniami domowymi i testami. Z nerwów gryzie gumkę w ołówku, zaciska zęby, zaciska pięści. To nie tak powinno wyglądać.

Najgorsze jest to, iż ta presja odbiera mu euforia z nauki. Kiedyś dopytywał, ciekawił się, chciał wiedzieć więcej. Teraz patrzy na książkę z niechęcią. Uczy się, bo musi. Nie z ciekawości, nie z pasji. Bo ktoś narzucił tempo i wymagania, które nie są dopasowane do wszystkich.

Chciałabym, żeby szkoła znowu była miejscem, gdzie dziecko może się pomylić, uczyć się w swoim rytmie i nie bać się, iż nie nadąża. Bo każde dziecko zasługuje na to, by być

szczęśliwe, a nie przygniecione strachem przed kolejną lekcją".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Idź do oryginalnego materiału