Nauczyciele mają dość pracy po pracy. "Znajdzie się taki rodzic, który będzie dzwonił o 20"

3 tygodni temu
Nauczyciele nie chcą służbowych telefonów. Wolą ograniczyć się do kontaktu z rodzicami przez Librusa. "Czasem trzeba skończyć pracę i chociaż większość rodziców to naprawdę rozumie, znajdzie się taki, który będzie dzwonił o 20" - twierdzi nasza czytelniczka.Wiele osób wciąż zapomina, iż praca pedagogów nie kończy się po wyjściu ze szkoły. Większość z nich po powrocie do domu musi przygotować lekcje na kolejny dzień, sprawdzić sprawdziany, wypracowania, wydrukować karty pracy (zwykle na prywatnej drukarce), a także wstawić oceny do dziennika elektronicznego. Niektórzy w tym czasie odpowiadają również na wiadomości wysłane przez rodziców na Librusie.
REKLAMA


Nauczyciele używają prywatnego sprzętu"Inne grupy zawodowe, które korzystają z prywatnych telefonów, zwykle mają wyraźniej określone zasady dotyczące zwrotu kosztów, dostępności czy czasu pracy. W wielu firmach jest jasno ustalone, iż pracownik powinien mieć służbowy sprzęt albo przynajmniej rekompensatę za korzystanie z prywatnego" - napisał pedagog w wiadomości wysłanej eDziecko.pl, co szerzej opisywaliśmy w poprzednim artykule. Autor listu zauważył, iż nauczyciele często używają do pracy prywatnego sprzętu. Okazuje się jednak, iż o ile drukarki czy laptopy mogłyby okazać się potrzebne, służbowy telefon nie jest już tak pożądany.


Zobacz wideo


Aneta Zając: "Jeżeli jeden rodzic obraża drugiego, to tak naprawdę obraża dziecko"


"W życiu bym nie chciała służbowego telefonu"Artykuł udostępniony na grupie facebookowej eDziecko.pl wzbudził silne emocje wśród nauczycieli. Część z nich jawnie przyznała, iż chce uniknąć telefonów od rodziców po pracy."A ja bym nie chciała mieć telefonu służbowego. Czasem trzeba skończyć pracę i chociaż większość rodziców to naprawdę rozumie, znajdzie się taki, który będzie dzwonił o 20", "Numer telefonu i może jeszcze adres zamieszkania, co?", "W życiu bym nie chciała służbowego telefonu, bo się jest wtedy dostępnym przez 24 godziny na dobę. I naprawdę nikogo nie interesuje, iż jest godzina pierwsza w nocy. Za taką dostępność powinna być zapłata i to godziwa" - pisali."Do komunikacji z rodzicami służy dziennik elektroniczny"Jedna z czytelniczek powiedziała jasno, dlaczego w jej opinii nauczyciele nie chcą podawać rodzicom uczniów prywatnego numeru telefonu i z jakiego powodu służbowa komórka byłaby zbyteczna.


To jest przecież tak oczywiste, iż aż dziwne, iż niektórzy tego nie rozumieją. Nauczyciel nie podaje rodzicom prywatnego numeru, bo jak sama nazwa wskazuje, służy do celów prywatnych. Do komunikacji z rodzicami służy dziennik elektroniczny i ogólnodostępny telefon do szkoły. o ile rodzic chce dotrzeć do nauczyciela w ważnej sprawie, to zawsze dotrze, choćby nie mając numeru telefonu- stwierdziła."Czy ktoś ma numer prywatny do lekarza?!"Inna internautka zwróciła uwagę, iż przedstawiciele innych zawodów np. lekarze, również z konkretnych powodów nie podają pacjentom numerom telefonów. W jej opinii pedagodzy także powinni tego odmawiać."Póki nauczyciele nie będą asertywni i nie będą stawiać granic dla siebie bezpiecznych, to będą traktowani jak są teraz. Żadnego podawania numerów prywatnych rodzicom. Czy ktoś ma numer prywatny do lekarza pierwszego kontaktu?" - napisała.A czy Twoim zdaniem nauczyciele powinni posiadać służbowe telefony? Podziel się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami w komentarzu albo napisz na maja.kolodziejczyk@grupagazeta.pl.
Idź do oryginalnego materiału