Nowy trend na szkolnych wycieczkach. Nauczyciele są załamani: "Uczniowie śmieją nam się w twarz"

12 godzin temu
Szkolne wycieczki coraz częściej zamiast odpoczynku przynoszą nauczycielom stres i frustrację. Uczniowie testują granice, a nowe trendy – jak picie piwa bezalkoholowego – tylko pogłębiają poczucie bezradności opiekunów. Nauczyciele czują się bezsilni, gdy młodzież otwarcie ich prowokuje, a prawo nie daje pedagogom pola do reagowania.


Trudna praca na wycieczkach szkolnych


Wycieczki szkolne to przedsięwzięcie, którego nauczyciele się często obawiają. Wielu pedagogów za nimi po prostu też nie przepada, bo to oznacza dla nich więcej godzin pracy niż zwykle, większą odpowiedzialność i potrzebę skupienia, za którą nie dostaje się dodatkowego wynagrodzenia. Do tego dochodzą zachowania uczniów, którzy poza szkolnymi murami czują się bardziej wyluzowani i pozwalają sobie na różne – nie zawsze poprawne – zachowania.

O takich zwyczajach, nad którymi nauczyciele nie umieją zapanować, możemy przeczytać w jednym z artykułów portalu Katowice.wyborcza.pl. Portal podaje jako przykład wypowiedź nauczycielki w mediach społecznościowych. Kobieta na grupie dla pedagogów zapytała o to, jak reagować w sytuacji, gdy uczniowie na wycieczkach szkolnych sięgają po bezalkoholowe piwa i piją je niczym inne napoje gazowane.

"Nie możecie nam tego zabronić, to nie alkohol" – słyszą pedagodzy, którzy próbują zapanować nad sytuacją. Uczniowie piją i śmieją się nauczycielom w twarz, wykorzystując lukę w przepisach.

Pani Janina, nauczycielka przedmiotów zawodowych w technikum, napisała na Facebooku wspomniany post, który cytuje "Wyborcza": "Chodzi o uczniów pełnoletnich i przede wszystkim o uczniów niepełnoletnich 15-17-latków" – napisała. Jej post wywołał prawdziwą lawinę komentarzy.

Nie każdy widzi w tym problem


W komentarzach rozpętała się burza, bo część społeczeństwa uważa, iż w takim napoju nie ma niczego złego. Pan Łukasz, jeden z komentujących, przekonywał, iż prawo nie zakazuje nieletnim spożywania napojów o zerowej zawartości alkoholu. Inni są bardziej sceptyczni. Pewna internautka napisała: "Choć spożywanie piwa bezalkoholowego przez uczniów nie jest bezpośrednio zabronione przez ustawę o wychowaniu w trzeźwości, szkoły mogą wprowadzać własne zasady zakazujące takiego zachowania podczas wycieczek".

Są też nauczyciele, którzy ten zwyczaj wspierają. Jedna z wychowawczyń podstawówki w Mińsku Mazowieckim przyznała: "Zawsze jeździmy na trzydniowe wycieczki i staram się, by na każdej w trzecim dniu był grill. Taka nasza tradycja. W tym roku mamy Łebę w czerwcu na pięć dni... i też będzie z piwem bezalkoholowym". Uważa, iż to lepsze niż energetyki, które młodzież i tak pije na potęgę, choć są zabronione osobom małoletnim.

Inna internautka stwierdziła wręcz, iż "piwo z jęczmienia i chmielu jest dla młodych ludzi zdrowsze niż cola czy energetyki". Większość komentujących nie dała się jednak przekonać. Tu nie chodzi o zdrowie, tylko o popisanie się przed rówieśnikami albo prowokowanie nauczycieli.

Nauczyciele bez autorytetu


Pani Iwona przypomniała, iż choćby policjant zaproszony do szkoły ostrzegał: "To podobna sytuacja, jak z wciąganiem ścieżki z proszku do pieczenia. Dla postronnego obserwatora takie zachowanie kojarzy się jednoznacznie". Użytkowniczka Facebooka uważa, iż to forma demoralizacji – dzieci uczą się, iż picie piwa (nawet bezalkoholowego) to coś normalnego i społecznie akceptowalnego. To podobna sytuacja jak z uczeniem najmłodszych picia szampana dla dzieci podczas jakichś okazji.

Pani Janina opisała zdarzenie z własnej wycieczki: "Była taka sytuacja na wycieczce, iż uczniowie udali się z opiekunami do dużego sklepu spożywczego. Okazało się, iż zakupili piwo bezalkoholowe, cała grupa tym piwem się podzieliła i szli przez miasto, spożywając je. Trzymane w ręku, z daleka, wyglądało jak normalne, alkoholowe piwo.

Okoliczni mieszkańcy, widząc taki obrazek, byli zbulwersowani. Nie da się każdemu wytłumaczyć, iż uczeń spożywa piwo bezalkoholowe. Ponadto jednak przyzwolenie na spożywanie na wycieczkach piwa bezalkoholowego jest w pewnym sensie promowaniem picia alkoholu, promowaniem złych wzorców".

Dla wielu pedagogów to sytuacja bez wyjścia – nie mogą zakazać legalnego napoju, ale czują, iż to jest nie w porządku. Część nauczycieli głośno mówi, iż z tego powodu rezygnuje z organizowania wycieczek. "Odpowiedzialność ogromna, a uczniowie testują nasze granice" – podsumowuje jeden z nich.

Dopóki przepisy się nie zmienią


Członkowie Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego już jakiś czas temu wprowadzili na puszkach z piwem bezalkoholowym oznaczenie 18+. Jak tłumaczył Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie: "Świat piwa to świat dorosłych, do którego osoby nieletnie nie powinny mieć dostępu". Tyle iż to oznaczenie nie ma żadnej mocy prawnej i ekspedienci w sklepie nie mogą ja jego podstawie odmówić nieletnim sprzedaży.

Psychoterapeuci, tacy jak Robert Rutkowski, który w social mediach ostrzega przed negatywnymi skutkami picia alkoholu, biją na alarm. Bezalkoholowe piwo to zdecydowanie coś więcej niż oranżada w stylizowanej na alkohol puszce. Zawiera bowiem lupulinę – substancję psychoaktywną, która wpływa na układ nerwowy.

Problem nie zniknie, dopóki szkoły i rodzice nie zaczną mówić jednym głosem. Dopóki dorośli będą rozdarci między przywalaniem na takie napoje, bo "to tylko napój". jeżeli dorośli będą takiego zdania, to młodzież będzie to wykorzystywała. I robiła sobie z nauczycieli na wycieczkach żarty. A dorośli? Muszą przestać udawać, iż nic się nie dzieje.

Źródło: katowice.wyborcza.pl


Idź do oryginalnego materiału