Matka przyszła do przedszkola na leżakowanie
Praca nauczyciela nie jest usłana różami. Wiedzą o tym wszyscy, którzy mają z edukacją coś wspólnego – i ci, którzy uczą, i ci, którzy posyłają dzieci do szkół i przedszkoli. To zawód pełen wyzwań, emocji i oczekiwań. A do tego zarobki i charakter pracy naprawdę nie zachęcają. Często mówi się, iż to praca z misją. I rzeczywiście – bez powołania, bez serca do dzieci, trudno wytrwać. Ale gdy to serce się ma, gdy mimo zmęczenia i przeszkód widzi się sens – wtedy ten zawód potrafi dać ogromną satysfakcję. I łzy, jak się okazuje, okazje do wzruszeń.
Kilka dni temu na Threads przeczytałam wpis jednej z nauczycielek. Użytkowniczka o nicku magdalenaf39 napisała: "Kolejny pozytywny akcent dzisiejszego dnia. Siedzę sobie, wycinam kwiatki i pilnuję dzieci na leżakowaniu. Wtem rozlega się ciche 'puk puk' do drzwi. Otwieram. W drzwiach stoi moja wychowanka z poprzedniego roku z mamą. Rodzina z Ukrainy. Młoda przytula się do mnie i mówi, iż tęskniła, mama ze łzami w oczach mówi, iż przyszły podziękować za poprzedni rok.
Za pracę, wkład w wychowanie, za całe dobro. Daje mi torbę z podarkami. Mówię, iż nie trzeba, to nasza praca. Dziękowała tak z 10 minut, mówiła, iż jej dziecku nigdzie nie było tak dobrze jak u nas. Że zawsze była uśmiechnięta, zadowolona i szczęśliwa. W świecie pełnym obojętności, zazdrości i roszczeniowości, ta kobieta wykazała prawdziwą wdzięczność. A ja dziś jestem wdzięczna za takich ludzi".
Ten wpis mówi więcej niż niejeden raport o stanie edukacji. Pokazuje, jak ogromną wartość mają relacje, które tworzą się między nauczycielem, dzieckiem i jego rodziną. Jak ważna potrafi być obecność dorosłego, który widzi, wspiera, rozumie. Szczególnie iż w dzisiejszych czasach nauczyciele często zaznaczają, iż to właśnie rodzice są bardziej roszczeniowi niż ich dzieci. Zachowanie matki, która przyszła do nauczycielki pokazuje, iż to nie są rzeczy, które da się przeliczyć na godziny tablicowe czy wypełnione dzienniki.
Coraz mniej osób docenia ich pracę
Ale jest też druga strona. Smutna. Coraz więcej nauczycieli odchodzi z pracy. Coraz mniej młodych wybiera ten zawód. Dlaczego? Bo system ich niszczy. Brak wsparcia, rosnące wymagania, nadmiar biurokracji niskie pensje w stosunku do obowiązków, przeciążenie psychiczne. Nauczyciel nie tylko uczy – on wychowuje, słucha, pomaga, organizuje, reaguje na kryzysy, szuka rozwiązań.
A w zamian często dostaje pensję, która nie wystarcza na podstawowe potrzeby i komentarze w stylu "mają tyle wolnego, to o co im chodzi". Tymczasem to jeden z najważniejszych zawodów świata – bo to nauczyciel kształtuje młodego człowieka, jego poczucie wartości, ciekawość, odwagę. I właśnie dlatego takie momenty, jak ten opisany powyżej, są bezcenne.
Dają siłę, przypominają, iż ktoś to wszystko widzi i docenia. Że mimo trudności warto. Bo dziecko, które z uśmiechem przytula się do swojej nauczycielki, to dowód na to, iż misja się powiodła. Niech ten tekst będzie ukłonem w stronę wszystkich nauczycieli, którzy mimo wszystko są w szkołach i uczą nasze dzieci. I dowodem, iż wdzięczność, choćby najmniejsza, potrafi dodać skrzydeł na wiele tygodni.