Miałem dziś dwa, ostatnie egzaminy. Mogę z ogromną euforią ogłosić, iż w październiku będę studentem drugiego roku! Strasznie się bałem makroekonomii. Modliłem się o to, by było trzy. Zaglądam do indeksu a tam… piątka! Z ocen z całego roku wychodzi mi duża szansa na stypendium. Wszystko za sprawą tego semestru, gdzie nie dostałem nic poniżej 4,5. A po egzaminach poszliśmy na zapiekanki! Kupiłem sobie dwie, bo byłem naprawdę głodny.
A teraz spokojnie zmierzam do pracy. Naprawdę udany dzień. Mogę być z siebie dumny.