Uczniowie obudzili się z ręką w nocniku. Polonistka: "Nie ze mną takie numery"

"To, co się dzieje teraz, jest po prostu nie do zaakceptowania. Cały rok uczniowie traktowali naukę po macoszemu – nie przykładali się do pracy, nie wykazywali żadnego zaangażowania. Gadali na lekcjach i patrzyli w sufit" – pisze jedna z nauczycielek ze szkoły podstawowej.

Uczniowie obudzili się po zimowym śnie

"I co teraz? Teraz nagle budzą się z ręką w nocniku, udając, iż zależy im na wynikach, bo chcą 4 czy 5 na zakończenie roku.

Naprawdę? Przepraszam, ale to nie przejdzie. Nie ze mną takie numery. Gdzie byli przez cały rok, gdy im tłumaczyłam, iż systematyczność i zaangażowanie to podstawa? Gdzie byli, gdy dawałam im szansę na poprawę? Teraz chcą, bym dała im wysoką ocenę, bo 'na ostatnią chwilę' zaczęli się starać? To nie tak działa.

Jestem zmęczona tym, jak uczniowie próbują 'odbić' na ostatniej prostej, licząc na to, iż ich wysiłki w ostatnich tygodniach wystarczą, by przykryć cały rok lenistwa. Niektórzy mają czelność jeszcze oczekiwać wysokich ocen, bo teraz udają, iż się starają. A ja mam powiedzieć 'tak, dostaniesz piątkę'?. Oczywiście, iż nie.

Edukacja to proces, który wymaga czasu, systematyczności, pracy na co dzień. Chciałabym, żeby moi uczniowie wiedzieli, iż sukces nie przychodzi z dnia na dzień. To nie magia, tylko konsekwentna praca. Trudno mi zaakceptować sytuację, w której uczniowie, którzy nie zadbali o swoją przyszłość przez cały rok, teraz liczą na szybkie 'odkupienie win' w ostatnich tygodniach.

To nie jest sprawiedliwe wobec tych, którzy naprawdę się starali, którzy przez cały rok przykładali się do nauki i wykazywali zaangażowanie. My, nauczyciele, jesteśmy tu po to, by motywować i inspirować do ciężkiej pracy, ale też po to, by pokazać uczniom, iż nie wszystko da się osiągnąć na ostatnią chwilę. Edukacja to coś więcej niż tylko oceny. To nauka życia, odpowiedzialności i konsekwencji. I niestety, w tym przypadku, nie ma miejsca na skróty, a niektórzy moi uczniowie tego nie rozumieją".