Nauczycielka: "Oceny stały się walutą, a nie miarą wiedzy". Wiadomość z Librusa smutnym dowodem

3 godzin temu
"Uczę od ponad dwudziestu lat i z bólem patrzę, jak szkoła coraz mniej przypomina miejsce nauki, a coraz bardziej giełdę. Oceny stały się walutą – przetargiem z rodzicami, presją ze strony uczniów, a nie rzeczywistą miarą wiedzy. Wiadomość z Librusa, w której rodzic pyta, jak 'załatwić lepszą ocenę', to smutny dowód na to, jak bardzo się pogubiliśmy" – napisała do nas Gosia.


Kiedyś było inaczej


"Pamiętam czasy, kiedy oceny w szkole były po prostu... ocenami. Dostałam trójkę? Znaczy, iż coś zawaliłam. Piątka? Super, znaczy, iż się postarałam. Rodzice mogli pogrozić palcem, czasem coś powiedzieć, ale generalnie – to była moja sprawa. Szkoła miała swoją świętość. choćby jeżeli ktoś się próbował wymigać z klasówki, to robił to na własne ryzyko i raczej po cichu. Teraz mam wrażenie, iż wszystko się zmieniło. Nie chodzi już tylko o naukę. Chodzi o walkę. Rodzice walczą. O każdą ocenę. Jakby to były udziały w firmie albo punkty w jakimś reality show.

Dziś mam wrażenie, iż wiele ocen nie wynika z wiedzy ucznia, tylko z zaangażowania... jego rodziców. To nie żart. Rodzic pisze wiadomość do nauczyciela. Rodzic przychodzi na wywiadówkę. Rodzic dopytuje: 'Co trzeba zrobić, żeby była czwórka? Dam coś na Radę Rodziców' – pisze mi na Librusie.

I nie, to nie jest wyjątek. Takich sytuacji widzę coraz więcej. Nauczyciel, zamiast rozmawiać z uczniem, tłumaczy się rodzicowi. A niektórzy nauczyciele zaczynają się uginać. Bo wiedzą, iż jeżeli nie będą 'elastyczni', to będą mieć problemy. Skargi, wizyty u dyrekcji, groźby wycofania dziecka ze szkoły.

Zaczynam się zastanawiać, czy w dzisiejszym świecie wiedza naprawdę się liczy. Czy to, iż ktoś coś potrafi, ma jeszcze jakąkolwiek wartość, skoro można wszystko 'załatwić'? Rodzice nie widzą w tym nic złego. Dla nich to troska o dziecko. Chcą dobrze. Chcą, żeby

miało lepszy start. Żeby nie było rozczarowane. Ale czy to nie jest przypadkiem wychowywanie pokolenia, które nie zna słowa 'porażka'? Które zamiast się uczyć, będzie się uczyć... jak kombinować?

Presja i oczekiwania...

Najgorsze jest to, iż dzieciaki czują tę presję. Wiem, bo słyszę, jak rozmawiają. 'Jak dostanę tróję, to mama mnie zabije', 'Tata powiedział, iż jak nie będzie czwórki, to nie jadę na ferie'. Serio? Czy to jest ten świat, w którym chcemy ich wychowywać? Gdzie liczy się tylko wynik, a nie proces? Gdzie dzieciaki nie uczą się dla siebie, tylko po to, żeby zadowolić rodzica – i uniknąć kary?

Czasem myślę, iż wszyscy trochę zwariowaliśmy. Rodzice, uczniowie, nauczyciele.

Każdy gdzieś się zagubił. Może to wina systemu, może naszych ambicji, a może po prostu tego, iż chcemy dla dzieci wszystkiego, co najlepsze – tylko zapomnieliśmy zapytać, czy to 'najlepsze' to faktycznie dobra ocena, czy może spokój, równowaga i prawdziwa

nauka? Nie wiem. Ale wiem jedno – kiedyś było inaczej. I choć nie było idealnie, to jakoś więcej w tym było prawdy".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Idź do oryginalnego materiału