Kiedy słyszę od innych rodziców, iż „wystarczy kilka godzin przed maturą”, mam ochotę zapytać: naprawdę wierzycie w cuda? Matematyka nie wybacza zaległości. To przedmiot, w którym brak jednego ogniwa potrafi zawalić całą konstrukcję. A przecież właśnie z tego powodu korepetycje z matematyki stały się niemal obowiązkowym elementem edukacji licealistów.
Dlaczego w ogóle korepetycje z matematyki?
Wielu rodziców zadaje sobie pytanie: skoro dziecko chodzi do szkoły, ma lekcje, zadania domowe i nauczyciela, to po co jeszcze płacić za dodatkowe zajęcia? Sama długo się nad tym zastanawiałam. Odpowiedź przyszła szybciej, niż myślałam – wtedy, gdy moje dziecko zaczęło wracać z lekcji matematyki z poczuciem kompletnej bezradności.
Okazało się, iż na lekcji nie nadąża, bo tempo jest za szybkie. Nie pyta, bo się wstydzi. Zadań nie rozumie, a zaległości piętrzą się jak klocki Jenga. Jedno przesunięcie i całość się wali. Korepetycje pozwalają zatrzymać ten proces, złapać oddech i cofnąć się do momentu, w którym wszystko zaczęło się komplikować.
Ile godzin korepetycji z matematyki naprawdę wystarczy?
Rodzice chcieliby prostego wzoru: tyle godzin = zdana matura. Niestety, nie istnieje. Z doświadczenia swojego i znajomych wiem jednak, iż są pewne schematy. jeżeli dziecko w miarę radzi sobie na lekcjach, ale chce powtórzyć materiał i poczuć się pewniej – często wystarczy 1 godzina tygodniowo przez cały rok szkolny. To daje około 30–35 spotkań, czyli 30–35 godzin solidnej pracy.
Jeśli jednak uczeń ma poważne zaległości – na przykład nigdy nie zrozumiał proporcji, ułamków czy równań – godzina tygodniowo to zdecydowanie za mało. W takich przypadkach sprawdzają się 2, a choćby 3 spotkania w tygodniu. Łatwo policzyć: przez cały rok to ponad 100 godzin dodatkowej matematyki.
Systematyczność ważniejsza niż sprint
Najczęstszy błąd rodziców? Szukanie korepetytora w marcu, tuż przed maturą. Znam wielu uczniów, którzy wtedy zaczynają, licząc, iż „intensywny kurs” uratuje sytuację. Problem w tym, iż matematyka nie działa jak nauka wiersza na pamięć. To nie jest kwestia zakucia – to kwestia zrozumienia. A na to potrzeba czasu.
Dlatego lepiej rozłożyć korepetycje równomiernie przez rok, niż rzucać się na 20 godzin w kwietniu. choćby najlepszy nauczyciel nie wyczaruje cudów w trzy tygodnie, jeżeli dziecko wcześniej przez lata unikało matematyki.
Relacja z korepetytorem – czynnik decydujący
Kiedy rozmawiam z rodzicami, często słyszę: „Nie ważne, kto uczy, ważne, żeby dziecko robiło zadania”. Nic bardziej mylnego. Dobry korepetytor to nie tylko osoba od wzorów i schematów. To ktoś, kto potrafi przełożyć język matematyki na język zrozumiały dla konkretnego nastolatka.
Moje dziecko trafiło najpierw na nauczyciela, który był świetny w rachunkach, ale zero empatii. Każda lekcja kończyła się łzami. Dopiero zmiana korepetytora – na młodą dziewczynę, studentkę matematyki, która potrafiła żartować i cierpliwie tłumaczyć – sprawiła, iż dziecko poczuło, iż „da radę”. I wtedy jedna godzina tygodniowo zaczęła wystarczać, bo była efektywna.
Ile kosztują korepetycje z matematyki i czy naprawdę się opłaca?
Nie da się ukryć – korepetycje to wydatek. Ceny wahają się od 70 do 200 zł za godzinę, w zależności od miasta i poziomu nauczyciela. Łatwo policzyć: rok przygotowań to koszt kilku, a czasem kilkunastu tysięcy złotych.
Ale kiedy widzę, iż dziecko zdaje maturę bez stresu, iż nie ma koszmarów przed egzaminem i iż wybiera studia, o których marzyło – wiem, iż to inwestycja, a nie wydatek.
Podsumowanie – złoty środek
Więc ile godzin korepetycji naprawdę potrzeba? jeżeli miałabym odpowiedzieć jednym zdaniem – najczęściej sprawdza się od 30 do 100 godzin w skali roku szkolnego. Dla ucznia, który w miarę radzi sobie z materiałem, wystarczy około 30–35 godzin. Dla tego, który ma zaległości i potrzebuje nadrobić podstawy – bliżej 80–100.
Najważniejsze jednak, żeby nie odkładać tej decyzji na ostatnią chwilę. Bo matematyka lubi cierpliwych. A matura, choć stresująca, wcale nie musi być koszmarem – jeżeli wcześniej zainwestujemy w czas, systematyczność i odpowiedniego nauczyciela.
Zobacz także: Lekcje codziennie do 16? Wspaniale. Miejsce dzieci jest w szkole, a nie pod Żabką