Pokazała sprawdzian dziecka. Tak szkoła wychowuje pokolenie do bycia "pod linijkę"

2 tygodni temu
Nie liczy się logika, liczy się klucz – tak wygląda dziś rzeczywistość wielu uczniów. W polskich szkołach dzieci uczone są trafiania w schematy, a nie rozumienia treści. Przykładem jest sprawdzian, na którym nauczyciel odjął punkty za poprawne działanie... bo liczby były w odwrotnej kolejności niż w poleceniu.


Nie ma nauki logiki


W polskiej szkole od lat mówi się o reformach, nowoczesnych metodach i potrzebie zmian. W praktyce jednak uczniowie wciąż uczą się według tych samych schematów: ma być zgodnie z podręcznikiem, zgodnie z kluczem, zgodnie z tym, co powie nauczyciel. Zamiast rozwijać umiejętność logicznego myślenia, samodzielnego działania i radzenia sobie z wyzwaniami, dzieci uczone są, jak zdobywać punkty. Punkt za dobrze dobrane słowo, za dokładnie powtórzoną definicję, za trafienie w oczekiwania autora testu. A co, jeżeli dziecko myśli po swojemu, ale dojście do odpowiedzi wygląda inaczej? Często zostaje za to ukarane.

Szkoła coraz rzadziej jest miejscem, w którym dzieci uczą się rozumienia świata i siebie samych. Coraz częściej przypomina trening przed egzaminem. Już w najmłodszych klasach uczniowie oswajani są z testami, schematami, "modelowymi" odpowiedziami. A przecież życie nie polega na tym, żeby zawsze wiedzieć, co ktoś chce usłyszeć. Tego oczekujemy od uczniów, zamiast wspierać ich w zadawaniu pytań i szukaniu sensu.

Dobrym przykładem jest sytuacja opisana niedawno przez użytkowniczkę Threads o nicku cisak.alicja. Kobieta pokazała zdjęcie sprawdzianu swojego dziecka. Zadanie z matematyki dotyczyło prostego mnożenia. Dziecko dobrze policzyło, ale... nauczyciel odjął punkty, bo liczby zostały zapisane w odwrotnej kolejności niż w poleceniu.

Co z tego, iż mnożenie jest naprzemienne i 6x4 to tyle samo co 4x6. Odpowiedź została uznana za złą, nauczyciel przekreślił odpowiedzi i z boku zapisał czerwonym długopisem odwrotne równanie jako poprawne. Dlaczego? Bo nie była zgodna z kluczem. Dziecko nie popełniło błędu matematycznego, tylko formalny. I to wystarczyło, żeby obniżyć ocenę.

Programujemy mózgi dzieci na ślepo


Ta historia może wydawać się drobiazgiem, ale pokazuje szerszy problem w polskiej edukacji. Szkoła nie uczy już odwagi w myśleniu, tylko bezbłędności w odwzorowywaniu odpowiedzi. Najlepszy jest ten, kto "wstrzeli się" w klucz A przecież nie o to chodzi w edukacji i przygotowaniu do dorosłego życia, prawda? Czy naprawdę chcemy, żeby nasze dzieci bały się próbować inaczej? Czy nie lepiej, żeby potrafiły rozumieć, analizować, wyciągać wnioski i mieć odwagę powiedzieć: "Zrobiłem to po swojemu, ale to też d\jest poprawnie"?

Rodzice coraz częściej widzą, iż coś jest nie tak. Widzą, iż ich dzieci nie uczą się dla siebie, tylko dla ocen. choćby dorośli się na to nakręcają, zachęcając dzieci do poprawiania ocen tylko po to, by miały na koniec roku czerwony pasek na świadectwie. A gdy te oceny zależą od drobnych, czasem zupełnie nieistotnych detali, motywacja i euforia z nauki znikają.

Szkoła powinna wspierać rozwój, inspirować, dawać przestrzeń na błędy i różnorodność myślenia. Dopóki nie przestaniemy traktować klucza odpowiedzi jak wyroczni, nie nauczymy dzieci najważniejszej rzeczy – myślenia. A przecież to ono przyda im się w życiu najbardziej.

Idź do oryginalnego materiału